9 grudnia – ANIOŁ O CZARODZIEJSKIM ODDECHU
ANIOŁ O CZARODZIEJSKIM ODDECHU
Józefina, która mieszka w domku z chmur numer 9 nazywana jest przez wszystkie anioły dmuchającym Aniołem. Wszyscy wiedzą, dlaczego się tak na nią mówi. Jest ona jedynym aniołem, który potrafi wydmuchać nawet najmniejsze choroby. Gdy któryś z mieszkańców nieba ma katar albo kaszle, wzywa się Józefinę. Dmucha ona trzy razy i chwilę później nie ma kataru ani kaszlu. Może dmuchać również w przypadku bólów gardła, otarć czy bólów głowy. Ponieważ pomaga od razu, na ulicy Chmurkowej nie ma żadnych chorych aniołów. Wszystkie są rześkie i bardzo zdrowe. W pewnych porach roku Józefina ma szczególnie dużo pracy. Dmucha tak wiele, że od czasu do czasu brakuje jej tchu. Ale są też pory roku, kiedy ma wolne i oszczędza oddech na gorsze czasy. Tego roku w okresie przedświątecznym ma szczególnie dużo pracy. Prawie wszystkie anioły mają kłopoty ze zdrowiem, więc musi dmuchać bez przerwy. W tym roku na ulicy Chmurkowej można znaleźć wszelkie choroby: katar, kaszel, bóle gardła, gorączkę. Po całym dniu pracy Józefina opada z sił. Dzisiejszego wieczoru również. Wyczerpana patrzy na ziemię przez okienko z chmur. To straszne! Ludzie na ziemi czują się tak samo źle jak anioły w niebie. Gdziekolwiek nie spojrzy, wszędzie kaszel, katar i kichanie. Wszyscy biegają z czerwonymi nosami lub bolącymi gardłami i wyglądają na okropnie chorych. „No tak”, mówi cicho Józefina, „muszę szybko polecieć na ziemię, by pomagać ludziom. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i aby wszyscy mogli świętować w miłej atmosferze, muszę dmuchnąć na każdego, kto jest chory”. Leci i zaczyna swoją pracę. Niezależnie od tego, w jakim kierunku dmucha, wszędzie natyka się na chore dziecko. Dmucha całymi godzinami i wreszcie skończyła. Na wszystkich podziałało trochę czarodziejskiego oddechu i najpóźniej następnego dnia znowu będą zdrowi. Właśnie wtedy, kiedy Józefina ma zamiar wrócić do nieba, na jej drodze staje mała dziewczynka. Kichając, idzie ulicą zakatarzona i z obolałym gardłem. „Jeszcze raz muszę pomóc”, mówi Józefina. Zbiera resztki sił i dmucha dziewczynce prosto w nos. Dziewczynka czuje powiew powietrza i myśli, że to wiatr. Aby nie zachorować jeszcze bardziej, mocniej owija się szalikiem. Nie wie, że nie był to wiatr, tylko Józefina, ale odczuje to najpóźniej za trzy dni. Jej katar zniknie zaraz bez śladu, spędzi święta zdrowa i rześka. „Nareszcie mam wolne”, mówi cicho Józefina i leci do swojego domku w chmurach, aby zaczerpnąć oddechu i odpocząć.
Źródło: „Bożonarodzeniowa podróż aniołków”, Biermann Ingrid, Dvorakova Lucie