3 grudnia – JAN ANIOŁ TRĘBACZ

JAN ANIOŁ TRĘBACZ

DSC06359

Dla małego Anioła Jana, który ma policzki tak grube i czerwone jak świeże, czerwone jabłko, nie ma nic piękniejszego niż gra na trąbce. Mieszka on w domku z chmur numer 3. Kiedy tylko rankiem otworzy oczy, zaraz chwyta za trąbkę i zaczyna na niej grać. Czasami jego melodie są trochę smutne, innym razem bardzo tajemnicze, trzymające w napięciu lub bardzo, bardzo wesołe. Niekiedy jednak zdarzało się tak, że wszystkie anioły na ulicy Chmurowej zatykały sobie uszy. Jan nazywany jest przez wszystkich „Trębaczem”, bo rozwesela swoją muzyką. Od kilku dni siedzi przed swoim domkiem z chmur i ćwiczy specjalną piosenkę. Jest to kolęda, którą chciałby zagrać rzazem z ludźmi grającymi na trąbkach w wielu kościołach i na kiermaszach adwentowych. Jan postawił sobie trudne zadanie, ponieważ na ziemi jest wiele kościołów i wiele targów przedświątecznych. Ale co sobie Jan zaplanuje, musi wykonać. Ćwiczy od rana do wieczora, nie mecząc się przy tym w ogóle. Pewnego dnia nadszedł odpowiedni czas. Na ziemi rozpoczął się Adwent i Jan musiał pożegnać się z pozostałymi aniołami. Ostrożnie schował swoją trąbkę, aby nie zniszczyła się podczas podróży na ziemię, ponieważ droga tam prowadząca jest czasami burzliwa. Gdy Jan wyruszył, było zupełnie bezwietrznie. Błyskawicznie ześlizgnął się na ziemię po długim promieniu światła. Gdy przybył na dół, usłyszał Bożonarodzeniową muzykę, która dochodziła z przedświątecznego targu. Szybko tam poleciał i stanął między ludźmi, którzy również grali na trąbkach. Nabrał dużo powietrza i rozpoczął. Ludzie, którzy tego dnia odwiedzali targ, popatrzyli bardzo zdumieni: „Ta muzyka jest dzisiaj szczególnie piękna”, mówił chłopiec. „Trąbki jeszcze nigdy nie brzmiały tak czysto jak dzisiaj”, mówiła starsza kobieta, która tego dnia przechodziła przez targ. Również grający patrzą na siebie bardzo zdziwieni i wzruszają ramionami. Jeden z nich powiedział: „Graliśmy dzisiaj tak samo jak zawsze, ale mimo to nasza gra wydawała się piękniejsza”. Jan uśmiecha się. Ponieważ chce jeszcze udać się dalej, znika bez słowa. Właśnie w chwili kiedy opuścił targ, znowu usłyszał muzykę. Dochodziła z  kościoła. Jan również tutaj dołączył do grających, a ludzie dziwili się, jak czysta i dźwięczna jest dzisiaj muzyka. Działo się tak każdego dnia. Wszędzie tam, gdzie się pojawił, ludzi zadziwiała piękna muzyka i wszyscy razem głośno śpiewali z radości. „Już mamy Adwent”, mówił Jan każdego wieczora. Uszczęśliwianie ludzi muzyką sprawia mu przyjemność. W świętą noc nie będzie go tutaj na ziemi. Popatrzy na nich z góry i stamtąd posłucha wspaniałej muzyki, która dobiegnie do jego uszu ze wszystkich kościołów na ziemi. Jan już cieszy się na myśl o tym i zasypia z radością.

Źródło: „Bożonarodzeniowa podróż aniołków”, Biermann Ingrid, Dvorakova Lucie 

 

 

 

Ta strona używa cookies. Czytaj więcej na temat polityki cookies.