22 grudnia – TĘCZOWY ANIOŁ
TĘCZOWY ANIOŁ
Większość aniołów ma piękne, połyskujące szaty i duże, złote skrzydła. Jednak w przypadku Glorii jest zupełnie inaczej. Wprawdzie kiedyś również miała złote szaty, ale już od wielu lat świetlnych są one kolorowe. Mają kolory jak tęcza i dlatego nazywana jest przez innych Tęczowym Aniołem. Gloria była wówczas jeszcze bardzo młoda, kiedy to się zdarzyło i nie pamięta już, dlaczego ma takie kolorowe szaty. Ale nie jest to ważne. Jako Tęczowy Anioł bardzo dobrze czuje się w swoim domku numer 22 na ulicy Chmurkowej. Od kiedy nosi takie kolorowe szaty, prawie codziennie przychodzi jakiś anioł, aby je od niej pożyczyć. Wtedy Gloria nosi zwykłe ubranie. Pewnego razu zauważyła, że za pomocą swoich może czynić na ziemi cudowne rzeczy. Jeżeli położy swoją pelerynę na ranę, zostaje ona wyleczona w ciągu kilku sekund. W ten sposób pomogła już wielu ludziom, oczywiście będąc niewidzialną. Teraz w okresie przedświątecznym, kiedy nikt nie ma czasu, wszyscy się spieszą i pędzą, na ziemi dzieje się o wiele więcej niż zazwyczaj. Prawie każdego dnia odkrywa kogoś, kto jest zraniony i prawie codziennie leczy i pomaga. Również dzisiaj Gloria jest w drodze. Niezauważona spaceruje między ludźmi i obserwuje ich przedświąteczną krzątaninę. „Dobrze, że jestem aniołem i nie muszę śpieszyć się, tak jak ludzie”, mówi cicho i wypoczywa na ramionach pewnej kobiety. Nagle zauważa kogoś leżącego na ziemi. Gloria patrzy i widzi, że to chłopiec. Leży on na środku chodnika i trzyma się za nogę. Kierownica jego roweru jest skrzywiona, a chłopiec głośno płacze. A ponieważ ludzie nie mają czasu, nie interesuje ich to. Po prostu idą dalej. Zatrzymał się tylko starszy człowiek. Pochylił się i próbuje pocieszyć małego rowerzystę. „Spróbuj poruszyć nogą”, mówi. Chłopiec porusza nią i krzyczy: „Aaaaauuuu”. „Leż spokojnie”, mówi starszy człowiek. „Jeżeli za chwilę nie będziesz czuł się lepiej, zadzwonię po karetkę”. Teraz Gloria bierze się do pracy. Leci szybko na miejsce wypadku i kładzie swoją kolorową pelerynę na nogę chłopca. Stoi i czeka. „Nagle moja noga stała się gorąca i czuję mrowienie”, mówi mały rowerzysta. Ostrożnie porusza nią w jedną i drugą stronę. „Już mnie nie boli”, stwierdza zdziwiony i promienieje z radości. Wstaje bardzo powoli i robi kilka kroków. Gloria jest bardzo przejęta. „Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze”. Na szczęście chłopiec znowu może chodzić. Wprawdzie jeszcze trochę utyka, ale i to za chwilę mu przejdzie, Gloria wie to na pewno. „Dziękuję za pomoc”, mówi chłopiec do mężczyzny. Jednak on się dziwi: „Przecież ja nic nie zrobiłem”, mówi „Zostałeś uzdrowiony jakby czarodziejską ręką”. „To była moja peleryna”, szepcze Gloria cicho i wyrusza w drogę powrotną do domu.
Źródło: „Bożonarodzeniowa podróż aniołków”, Biermann Ingrid, Dvorakova Lucie